❄️ Gdzie W Kolobrzegu Zjesc Rybe
– Super ryba, idealnie wysmażona, smaczne dodatki. Czas oczekiwania dość długi, ale tego się spodziewaliśmy. Bardzo Miła obsługa na barze. – zachwala klientka z Gdańska. www.barnadmorski.pl. Smażalnia ryb-KĄTY RYBACKIE. U Basi, ul. Polna 13. W smażeniu dorszy, sandaczy i łososi pani Basia osiągnęła prawdziwe mistrzostwo.
W trakcie sezonu dorsz, flądra, halibut czy łosoś królują w karcie nadmorskich restauracji. Świeża ryba tradycyjnie króluje nad Bałtykiem. Stanowi nawet 80 proc. sprzedaży - Bankier.pl
Finał akcji odbył się podczas ostatniej edycji Europejskiego Festiwalu Smaku w Lublinie. Elżbieta Cwalina z restauracji Hades Szeroka przygotowała sandacza po królewsku według staropolskiej
Goście Vacation Club ™ otrzymują udogodnienia w Hotelowym Standardzie™: pościel i ręczniki hotelowe, darmowy Internet WiFi, a także bezpłatny dostęp do siłowni, Kids Clubu, stref SPA z basenami i saunami, a nawet do aquaparku w Radisson Blu Resort, Świnoujście. Dodatkowo Goście mogą wykupić opcję wyżywienia w hotelowej
Bar Przystań w Sopocie. 2 z 6 Czy smaczna ryba nad morzem musi być droga? Zobaczcie, gdzie warto ją zjeść Bar Przystań w Sopocie.
Każdy z nas doskonale wie, że kuchnia rybna jest jedną z najczęściej polecanych kuchni. Jest tak, ponieważ ryby są najsmaczniejszą i najbardziej sycącą żywnością oferowaną nam przez naturę. Ale to nie są ich jedyne zalety.. Na tej podstronie znajdziesz takie lokale jak: Shrimp House, Pan Fisz
Smażalnia Pod Strzechą. Grzybowo pokaż na mapie. Smażalnia Pod Strzechą to wyjątkowe miejsce gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Lokal serwuje wyśmienitą włoską pizzę, ryby i owoce morza, naleśniki a także pierogi i wiele innych pyszności. Jak to nad morzem bywa, specjalnością lokalnej kuchni są ryby prosto z Morza.
Zapiekanka z dorsza z ziemniakami i warzywami w sosie beszamelowym - 45 zł. Grillowany stek z tuńczyka z ziemniakami i warzywami - 49 zł. Smażony halibut z frytkami i surówką - 49 zł. Grillowany łosoś z ziemniakami i surówką - 49 zł. Sandacz smażony na maśle z sosem pieczarkowym - 49 zł.
Ryba w cieście piwnym. Ryba w sosie musztardowo-cytrynowym. Ryba opiekana z serem. Ryba pieczona w pomidorach. Dorsz w zielonym sosie z porów. Dorsz po holendersku. Dorsz w sosie borowikowym. Flądra w papilotach. Flądra w maślanym sosie z młodą kapustą. Łosoś pieczony na soli. Pasta z awokado i wędzonej makreli. Pikantna makrela z grilla
Atrakcje w Kołobrzegu – Muzeum Oręża Polskiego. Atrakcje w Kołobrzegu – Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Atrakcje w Kołobrzegu dla dorosłych – obrotowa kawiarnia. Atrakcje w Kołobrzegu dla nastolatków – szlaki rowerowe. Atrakcje w Kołobrzegu dla dzieci – Miasto Myszy. Fantastyczne plaże nie są jedyną
Czy smaczna ryba nad morzem musi być droga? Zobaczcie, gdzie warto ją zjeść CC BY-SA 3.0 Sprawdziliśmy, które nadbałtyckie lokale otrzymały wysokie noty od użytkowników Google.
Aktualnie opisywanych i ocenianych przez klientów jest w nim 5 milionów punktów gastronomicznych. Sprawdziliśmy, które lokale w Polsce zdobyły najwięcej punktów (max 5) oraz pozytywnych opinii klientów pod względem sprzedaży gofrów. Przyjrzeliśmy się, gdzie warto zjeść wyjątkowe gofry według serwisu TripAdvisor oraz opinii
kn64. Nie wyobrażacie sobie odpoczynku nad Bałtykiem bez posmakowania świeżej ryby? Oto nasz subiektywny TOP 3 najlepszych restauracji w Kołobrzegu, gdzie oprócz obłędnych dań przygotowanych na bazie ryb, możecie spróbować przepysznej kuchni regionalnej. #1 Restauracja Lobster Tutaj poczujecie się jak na pokładzie ekskluzywnego statku. Doskonała obsługa, ciekawy wystrój wnętrza i kuchnia na bardzo wysokim poziomie. Oprócz tej wyjątkowej restauracji w Marine Hotel ***** & Ultra Marine warto odkryć także Marini Café z obłędnymi deserami, kawą i widokiem na Bałtyk. Polecamy! Adres: Marine Hotel***** & Ultra Marine, ul. Sułkowskiego 9, 9A #2 Restauracja Arté Arté to bardzo wyjątkowe miejsce. Zachwyca nie tylko samym menu, ale również wnętrzem i designem. Przeglądając kartę dań można poczuć inspiracje kulinarne z najbardziej odległych zakątków świata. To, na co warto zwrócić tutaj uwagę to menu regionalne, które przygotowywane jest na bazie produktów od lokalnych dostawców. Śledzik i sękacz smakuje tutaj naprawdę wyśmienicie. Dopełnieniem dań regionalnych są wina z Winnicy Turnau oraz piwo Colberg z Kołobrzeskiej Fabryki Piwa. Adres: Diune Hotel **** & Resort, ul. Sułkowskiego 4 A-C #3 Restauracja Sand{acz} Ta stylowa restauracja znajduje się w Sand Hotel****, a króluje w niej bardzo utalentowany szef kuchni Wojciech Kempa – trzykrotnie wyróżniony w prestiżowym przewodniku Gault&Millau. W tym miejscu szczególnie polecamy sandacza z soczewicą i parmezanem. Uwagę przyciąga również Trio rybne. Co to takiego? To prawdziwa uczta dla smakoszy – łosoś, dorsz i sandacz na jednym talerzu. A z deserów - oczywiście wyborne lody z żurawiną. Adres: Sand Hotel****, ul. Zdrojowa 3 Świeża ryba przyrządzona przez lokalnych szefów kuchni jest obowiązkowym punktem programu podczas wakacji Gości w naszych apartamentach VacationClub™ oraz domkach letnich VacationClub™ Basic w Kołobrzegu. Smacznego!
Zainspirowany przez kolegę Kaszpira postanowiłem odwiedzić jedną z licznych smażalni w Kołobrzegu. Wypadło na smażalnię “ale ryba”, która znajduje się na przy ulicy Cichej w drodze do portu. Po wejściu do lokalu od razu rzuca mi się w oczy „Certyfikat jakości za dorsza bez ości oraz za najlepszą w mieście rybę w cieście”. Siadam przy stoliku i po zamówieniu przy barze zamawiam zupę rybną, oraz dorsza z frytkami i sałatką bałkańską, a do picia Cydr, oraz piwo Ciemne Irlandzkie. Po 5 minutach do stolika zostaje podana zupa rybna. Pyszny warzywny rosół gotowany z warzyw i kości z łososia z kluseczkami z mielonego dorsza i łososia. Zupa nie jest tania (12 zł za 300 ml) ale smak wypełnia wszystkie kubki smakowe – poezja. Chwilę po skończonej zupce zostaje poda rybka z frytkami i sałatką bałkańską, czyli mieszanką warzyw konserwowych wybornie doprawionych– jak usłyszałem w lokalu surówki przygotowują codziennie świeże i zawsze jest inny wybór. Ryba jest wręcz wyśmienita – płaty odchodzą od siebie, ciasto jest delikatne, w filecie znalazłem ości, które można policzyć może na palcach jednej ręki. Frytki chrupiące i dobrze usmażone. Całość również nie była tania (ryba za ponad 200 g – 20,50 zł, frytki 100 g – 5 zł, surówka 125 g – 5 zł). Podsumowując: Wyszedłem najedzony i bardzo zadowolony. Każdemu z wielką przyjemnością mogę polecić tę smażalnię, w której podawane są tylko ryby i zupy rybne, bez udziwnień typu: hod-dogi, hamburgery etc. Smażalnia „ale ryba” – ul. Cicha 7, Kołobrzeg Strona www: (mają tylko wizytówkę z zumi) Rybkę opisał dla Was ic_kolobrzeg Allejaja, limitowany potwór w Barn BurgerWegańskie burgery, czyli wizyta w Mango Vegan Street Food
Gdzie zjeść w Apulii coś smacznego, lokalnego? Gdzie szukać niedrogich lokali, restauracji z widokiem, z regionalnym jedzeniem, miejsc eleganckich, street foodu? Przewodnik kulinarny dedykujemy wszystkim tym, którzy nie lubią szukać na własną rękę sprawdzonych restauracji, uwielbiają włoską kuchnię, nie chcą ryzykować i wchodzić do pierwszej lepszej restauracji. Odkrywamy tu smaki, miejsca, do których niekoniecznie każdy trafiłby na własną rękę, a które szczególnie zasługują na polecenie ich kolejnym osobom. Apulia pod wględem kulinarnym kilkakrotnie zaskoczyła nas, oferując nam to, co ma najlepsze – ryby, świeże owoce i warzywa, oliwy, lokalne wina, mięsa i sery. Co istotne, podczas podróży skupiliśmy się tylko na środkowej Apulii, także znajdziecie tu polecenia restauracji w miastach takich jak Bari, Monopoli, Polignano a Mare, Alberobello czy Ostuni. Proponuję przed lekturą napełnić brzuchy, bo od opisów i zdjęć pocieknie Wam ślinka. A więc, co warto zjeść w Apulii? Włoska kuchnia jest prosta, a czasem wręcz „uboga”. Dzięki temu na przestrzeni wieków przejawiano niesamowita inwencję w łączeniu smaków i tego, co dała Włochom matka natura. We Włoszech tak proste dania, jak makaron z masłem i pieprzem czy ziemniaki z ryżem i małżami smakują jak najwyborniejsze smakołyki. Bo co tu dużo mówić, jakość ma znaczenie. Apulia, mimo, że jeden z biedniejszych regionów we Włoszech, to także spichlerz tego kraju. Stąd pochodzi 40 procent produkowanej we Włosech oliwy i wina, tutaj uprawia w południowym słońcu wszystkie możliwe warzywa, tutaj wytwarza się pyszne makarony, tutaj można spróbować świeżych ryb i owoców morza. A więc niby biedna kuchnia apulijska okazuje się tak naprawdę bogata w jakościowe, świeże składniki. Czego warto spróbować w Apulii? Podłużnego makaronu fusili puglise oraz makaronu „uszek”, orecchiette. W Apulii jada się świeże, surowe owoce morza oraz jeżowce. Oczywiście owoce morza występują też w innych formach, np. smażone kalmary, grillowane krewetki itp. W ogóle ryby są tu popularne, można ich próbować niemal wszędzie. Popularne tez są panini z owocami morza i ośmiornicami. Ośmiornica to w ogóle króluje w całej Apulii i można zjeść ją w kanapkach, sałatkach, czy z formie steka. Koniecznie trzeba spróbować serów – ricotty z mleka owczego, stracciatelli czy buratty. Z mięs polecamy capocollo, czyli długodojrzewający karczek wieprzowy, podawany czesto jako antipasti lub w panini. Kuchnia Puglii jest też świeża i można tam próbować naprawdę dobrych mięs, kiełbasek lucanica. Jako, że do każdego dania podawany jest chleb, warto się skusić na ten wyrabiany w Altamura. Apulia to także wina, dlatego warto spróbować na przykład Primitivo di Manduria. W Apulii jada się też przyrządzone na różne sposoby ślimaki. Czego jeszcze próbować w Apulii? Tiedda barese – ryż z ziemniakami i mulami Le Bombettte – niewielkie roladki mięsne Frisella – pszeniczne ciastka Panzerotto – coś w stylu calzone, nadziewana pomidorami i mozzarelą, a także często urozmaicane mięsem, krewetkami, warzywami. Foccacia – najlepiej z pomidorami i solą morską Pasticciotto – apulijski deser w postaci kremowych ciastek Ośmiornica w każdej możliwej postaci Sery – buratta, mozzarella, caciocavallo Pettole – drożdżowe kulki smażone w tłuszczu na ulicy, często w ricottą w środku Cozze arraganate – małże zapiekane w bułce tartej i ziołach … i wiele, wiele więcej. A teraz ważniejsze pytanie – gdzie zjeść w Apulii? Pizzeria da Mirko, Bari | Gdzie zjeść w Apulii? Zwyczajna pizzeria za rogiem, nie spodziewaliśmy się cudów. Nieturystyczna dzielnica, przy dworcu. Zmęczeni lotem szukaliśmy czegoś „na szybko”. A tu taka niespodzianka! Lokal nie prezentuje się z zewnątrz zbyt ciekawe, bardziej wygląda na bar, gdzie wieczorami ogląda się mecze. A w środku piec, a nad nim obrazek Niemca z piwem i obfitą w kształty panią, a obok obrazek Matki Boskiej. Na przystawkę bruschetta – najlepsza, jaką jedliśmy. Chrupiący chleb nie był zbyt obficie posypany pomidorami, ale te miały taką głębię smaku, że zajadlaliśmy się nimi bez opamiętania. Z reguły gdy mówimy o soli w kontekście dania, to zazwyczaj dotyczy to przesolenia. W tym wypadku bruschetta była tak doskonale dosolona, o ani grama za dużo, że po powrocie wciąż próbujemy to danie odtworzyć. No i pizza – nie jest to pizza neapolitańska, ale na cienkim, chrupiącym cieście. Doskonałe składniki. Zwykła pizza z pancettą – niebo w gębie, podobnie jak pizza z truflami. Bardzo duży wybór, ceny niskie – najtańsze pizze od 4 euro. Idealne miejsce na smaczny posiłek w pobliżu dworca. Adres – Viale Antonio Salandra, 2, Bari Strona – Primo Pasta Bar, Monopoli | Gdzie zjeść w Apulii? Lokal to bardziej rodzaj street foodu, bo i same stoliki znajdują się tylko na zewnątrz, pod zadaszeniem. To miejsce bardziej na lunch, szybką przekąskę w ciągu dnia, niż na wykwintną kolację. Primo Pasta zlokalizowane jest między dworcem kolejowym a centro storico Monopoli. Przyjazna obsługa mówi po angielsku, a my możemy sobie wybrać rodzaj makaronu do naszego dania oraz sosy z dodatkami. Do wyboru mamy dwa rozmiary porcji i okolo 6,7 rodzajów makaronu. Wybraliśmy spaghetti z sosem pomidorowym, czosnkiem, bazylią, pecorino i lokalnym salami. To była mniejsza porcja (4 euro), ale zaskakująco duża. Makaron dostaliśmy na wynos, zjedliśmy w porcie z widokiem na Monopoli – wysoka temperatura dania utrzymywała się wyjątkowo długo. Jedzenie dobrze zapakowane i co najważniejsze – wyraziste, makaron nie sklejony, sos doprawiony, a całość bardzo smaczna. Pasta była zaskakująco dobra, choć lokal wydaje się być niepozorny. Teraz próbujemy odtworzyć przepis w domu, a to zawsze dobra rekomendacja. Adres – Via Marsala 16,Monopoli Strona – Vinicio Bitonto | Gdzie zjeść w Apulii? Fajne miejsce na drinka lub wino. W karcie kilka pozycji typowych dla lokalu typu bistro, niekoniecznie restauracja. Bardziej na wieczór z gronie znajomych, włoskie wino i przekąski do tego, ewentualnie lekką kolację, chociaż kilka dań na ciepło też można zamówić. Największy plus to lokalizacja – przy głównym, tętniącym życiem placu w mieście. Wieczorem cały czas było pełno ludzi w około, coś się działo, panował imprezowy nastrój. Taki typ lokalu do tańca i do różańca. Serwują też dobre desery. Adres – Piazza Camillo Benso Conte di Cavour, 13/14, Bitonto Strona – Pescaria, Polignano a Mare| Gdzie zjeść w Apulii? To miejsce polecane w wielu miejscach, ale i bez wcześniejszych rekomendacji nietrudno do niego trafić. Znajduje się dokładnie na trasie ze stacji kolejowej do bramy starego miasta Polignano a Mare, a z daleka słychać już nowoczesną muzykę, widać białe parasole. Zacznę od tego, że to jedna z najładniejszych restauracji w jakich byłam. A za razem restauracyjny street food w najlepszym wydaniu. Na miejscu świeże ryby, owoce morza, panini, lokalne wyroby, sałatki. Cały lokal został zrobiony w prostym, marynistycznym, nowoczesnym stylu – rewelacja! W długich ladach wyłożone są świeżo złowione ryby, owoce morza, przekąski. Ślinka cieknie od samego patrzenia. Weszłam do lokalu jako pierwsza, ale dosłownie w 30 sekund, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, restauracja była zapełniona po brzegi. Podobno w sezonie do drzwi ustawiają się ogromne kolejki, tego jednak na własne oczy nie widzieliśmy. Jedzenie tu podawane nie jest drogie, ale do tanich nie należy. Najtańsza pozycja to bułka z tatarem z tuńczyka, ricottą, pesto, pomidorami za 8 euro. Czy się najdałam? Tak. Czy jadłam lepsze panini we Włoszech? Tak. Same duże kawałki tuńczyka rozpływały się w ustach, ryba łagodnie komponowała się z pesto i serem, bardzo przyjejmne dla podniebienia połączenie. Jednak ogromna bułka była według mnie zbyt sucha i przypieczona, więc dominowała smakiem nad całym daniem i ogromnie się kruszyła. Ogólnie smaczne, ale po licznych rekomendacjach spodziewałam się większego szału. Dobre miejsce na przekąskę podczas zwiedzania lub przyjemną kolację w gronie rodziny czy przyjaciół. Drugi lokal mają też w Trani. Pesceria Adres – Piazza Aldo Moro, 6/8, 70044 Polignano a Mare Strona – Sapori D’eccellenza, Ostuni | Gdzie zjeść w Apulii? W Ostuni załapaliśmy się na jedne z kanapek, które wspominamy najlepiej. W samym centrum położone jest Sapori D’eccellenza – to niewielkich rozmiarów lokal, składający się z lady wypełnionej włoskimi smakołykami. Pani zrobi Wam na miejscu kanapkę, którą albo chwycicie w rękę i ruszycie na dalsze zwiedzanie Ostuni, albo zjecie na skromnej ławeczce pod wejściem, co też sami zrobiliśmy. Bułka była idealna w swojej prostocie – ciągnąca się straciatella, która rozpływała się w ustach i powodowała, że panini nie było takie suche oraz kilka warstw świeżo skrojonej capocollo, czyli dojrzewającej karkówki. Bułka świeża, lekko chrupiąca, ale bardziej miekka. Nie dominowała nad całym daniem, a była tylko jego pozytywnym uzupełnieniem. Tutaj pierwszą rolę grają proste, lokalne składniki. Wybór bułek jest bardzo ciekawy, można spróbować rzeczy, których na co dzień w domu się nie jada. Od najprostrzych kanapek z salami, po ośmiornice, włoskie wędliny, karczochy, liście rzepy, ser caciociavallo. Na miejscu można też kupić lokalne wyroby. Adres – Via Giovanni Antonio Petrarolo, 2 Rosticceria Cenzino, Altamura | Gdzie zjeść w Apulii? Tę kolację będziemy wspominać jeszcze długo. Zabłądziliśmy w uliczkach wieczornej Altamury szukając wolnych miejsc i natrafiliśmy na drzwi do restauracji, co do której początkowo nie byliśmy przekonani. Wewnątrz wszystkie stoliki były zajęte przez włoskie rodziny, ale uchował się dla nas jeden stolik przy wejściu. Kelner przyszedł, zapytał czy chcemy wino i na co mamy ochotę. W tym miejscu nie dostaniecie menu tylko to, co akurat kucharz tego dnia przyrządził. Mówiąc, że chcemy wino, mieliśmy na myśli lampkę, a otrzymaliśmy butelkę domowego, czerwonego trunku. Kelner zapytał, czy mamy ochotę na przystawki, na co Marcin zażartował, że mamy ochotę wiedzieć ile to może kosztować. Nie mieliśmy przy sobie wystarczającej ilości gotówki i nieco się tym martwiliśmy, bo jednak przy tylu podróżach w roku nasz budżet nie jest nieograniczony. Ale wystarczyło, że spróbowaliśmy pierwszych przystawek, a wino zaczęło szumieć nam w głowach, że zapomnieliśmy o troskach i chceliśmy tylko więcej tych smakołyków. Przystawki – najlepsza passata na świecie, głęboka w smaku, dobrze doprawiona, z kawałkami mięsa. Do tego oliwki, grillowane bakłażany, kawałki kurczaka w sezamie, świeży chleb. Wszystkiego po trochu, a już zapełniliśmy się samymi przystawkami. Dalej było tylko lepiej, dostaliśmy różnego rodzaju grillowane mięsa lokalne i kiełbaski, które rozpływały się w ustach. Marcin, jako ogromny fan mięsa, miał taką minę, jakby trafił do raju. Niestety niebiańską ucztę przerwał nas nieubłaganie biegnący czas – za 20 minut odjeżdżał nasz ostatni pociąg do Bari, więc musieliśmy zapłacić i zrezygnować z kolejnych dań ( z jagnięciny) i deserów. Co, jak możecie się domyślać, uczyniliśmy z ciężkim sercem. Za to pyszne, domowe jedzenie zapłaciliśmy 30 euro dla dwóch osób, łącznie z butelką wina. Jeśli wrócimy do Apulii, to pierwsze kroki z lotniska skierujemy właśnie tam. Adres – Via Sant’Ambrogio, 15, Altamura Strona – Paninart, Trani | Gdzie zjeść w Apulii? Być w Apulii i nie próbować owoców morza oraz ryb, to grzech ciężki i niewybaczalny. Świeże, podane w ciekawy sposób, smakowite. W nadmorskich miastach, między innymi w Trani, można znaleźć wiele lokali specjalizujących się głównie z darach z morza. Takim miejscem jest także Paninart w porcie w Trani. Główną specjalnością tej restauracji są panini z rybami, ale w menu figurują także inne dania, takie jak makarony, smażone krewetki i kalmary, mule, steki rybne czy sałatki. W menu także burger z mięsem z rekina. Wybór panini jest ogromny, ale my przyszliśmy tu w jednym celu – spróbować pięknie wyglądających czarnych bułek ze świeżą ośmiornicą. I to był dobry wybór. Kawałki ośmiornicy były ogromne i zamarynowane w jakimś doskonałym, słodkawym sosie, którego niestety nie umiemy skonkretyzować ani odtworzyć. Czarna bułka do ciekawy smak i lekko gorzkawe połączenie ze słodką ośmiornicą. Ceny, jak na Apulię i owoce morza dość standardowe, kanapki kosztują od 8 do 12 euro, w zaleźności od wybranych składników. Warto usiąść przy stolikach na zewnątrz, skąd można podziwiać piękną panoramą na port w Trani. W takich miejscach jak to najłatwiej poczuć, że jest się na spokojnych, włoskich wakacjach. Adres – Via Statuti Marittimi, 78, Trani Strona – Pic-Nic, Polignano a Mare | Gdzie zjeść w Apulii? Jak Włochy, to i pizza musi się trafić od czasu do czasu. Przyjemnym miejscem bez patosu jest zwyczajna restauracja ze stolikami w ogórdku, na przeciw historycznej bramy wejściowej do zabytkowego centrum miasta. Knajpa na luzie, dobre miejsce na kolację. Sporo turystów, jak i samych Włochów. Duży wybór pizz, które są smaczne, pooprawne, na cieście neapolitańskim. Kolejna smaczna pizza po męczącym dniu pełnym zwiedzania, jednak pizza Marcina na białym sosie trochę bez wyrazu. W Pic-Nic można znaleźć kilka ciekawych pozycji. Sama próbowałam niby zwyczajną pizzę z mozzarellą oraz salami, ale moja mozzarella była zgrillowana, co dawało bardzo ciekawy efekt, taki dymny posmak. Jeszcze takiej pizzy nie jadłam, dlatego to miejsce utkwiło mi w pamięci. Przystępne ceny, pizza jak zawsze od 3,5-4 euro, kilka innych dań, ale lokal głównie nastawiony na pizzę. Plus za dobre ciasto. Adres – Piazza Giuseppe Garibaldi, 32/34, Polignano a Mare Strona – Masrto Ciccio, Bari | Gdzie zjeść w Apulii? Jak zobaczylimy ten potężne buły wypasione kolorowymi składnikami, całymi kawałami serów, ośmiornic, warstwami szynek, warzyw, to od razu pobiegliśmy tam zjeść. Bułki są faktycznie tak potężne, że oglądając je w ladzie można odnieść wrażenie, że człowiek nie jest w stanie ich ugryźć i zjeść. Jednak pan przy ladzie tak je wygodnie zapakuje, że ich skonsumowanie nie powinno stanowić problemu. Bułki są smaczne, nie przebijają smaku składników, a te z kolei świeże, kolorowe i zwyczajnie dobre. Wbrew pozorom panini są bardzo syte – zjedliśmy po jednej i do końca dnia nie było już mowy o jedzeniu. Polecamy bułki z bresolą. Nie kawałkiem sera, ale całą okrągłą bresolą wsadzoną w bułkę tak, że nie da się jej domknąć. Tylko patrzyliśmy na tę bresolkę i mieliśmy ochotę zatopić w niej zęby. Miła odmiana od popularnej mozzarelli. Adres – Corso Vittorio Emanuele, 15, Bari Strona – Pane e Mozza, Alberobello | Gdzie zjeść w Apulii? Idealne miejsce na śniadanie, lunch, szybką przekąskę w ciągu dnia, powolną kolację z lampką wina. Piękne wnętrze wyłożone jest kolorowymi kafelkami we wzory, a lady i pułki pełne lokalnych specjałów – oliw, win, serów, pieczywa, makaronów. Pane a Mozza położone jest w centrum dzielnicy domków trulli, przy głównym deptaku, ale nieco na uboczu. Na zewnątrz znajdują się stoliki. W tym miejscu polecamy zamówić tacki pełne lokalnych wyrobów. To właśnie w Alberobello mieliśmy okazję próbować najsmaczniejszych specjałów w tym wydaniu. Na naszej tacce wylądowały różne rodzaje sera – bresola, straciatella, mozzarella, sery żółte o niezydentyfikowanych dla nas nazwach, do tego warzywa, pancetta, salami i inne długo dojrzewające mięsa. Chłodny aperol, pyszna włoska kawa – i macie przepis na spędzenie leniwego popołudnia w Alberobello. Warto też spróbować wymyślnych panini, podawanych w podłużnych bułkach czy na śniadanie świeżych croissantów. Nasza tacka kosztowała 14 euro dla dwóch osób, a tak się nią najedliśmy, że starczyło nam na resztę dnia. Adres – Largo Martellotta, 31, Alberobello Strona – Ragno Verde, Bitonto | Gdzie zjeść w Apulii? Kolacja w Bitonto była jedną z naszych najlepszych w życiu i jednym z największych kulinarnych zaskoczeń podczas podróży. W Bitonto bez przekonania szukaliśmy jakiejkolwiek otwartej restauracji i tak samo bez przekonania zajęliśmy miejsce przy stoliku w klimatycznym zaułku. Dopiero wówczas się zorientowaliśmy, że stoły przykryte są jasnymi obrusami, a przy nas pojawiła się elegancka kelnerka w białek koszuli z kołnierzykiem. Na początek dzbanek białego domowego wina i specjalność szefa kuchni – 5 różnych przystawek. Ludzie, co to była za uczta! Po pierwsze, to miejsce okazało się restauracją na zaskakująco wysokim poziomie. Takich dań nie powstydziłyby się najlepsze restauracje w dużych miastach. Po drugie, okazało się bardziej wytworne, niż się spodziewaliśmy. Ale zarazem to miejsce bez sztampy i wymuszonej elegancji i właśnie to połączenie nas zachwyciło najbardziej. Z jednej strony bardzo profesjonalna obsługa i eleganckie dania, z drugiej strony domowe smaki, luźna atmosfera, przyjazne rozmowy, wspaniałe zapachy unoszące się z potrw podanych na prostych talerzach. Pani kelnerka przy każdej potrawie tłumaczyła nam, co jemy. Z przystawek pamiętamy lekko kwaskowatą satłkę z ośmiornicą, straciatellę w passasie pomidorowej z kawałkami mięsa, jakiś pasztet w rybny z dodatkiem niezindetyfikowanego sosu, roladki mięsne. I proszę, wybaczcie nam, że podawane przez nas nazwy i składniki dań są tak mało precyzyjne, ale było ich sporo, a czas zatarł w pamięci to, co mówiła kelnerka. A może po prostu smak i wino otumaniły nas na tyle, że uleciało to z naszej pamięci. Później było tylko lepiej. Zamówiłam, według menu, rybę z ziemniakami, więc spodziewałam się, kolokwialnie mówiąc, kartofli i mintaja w panierce. A dostałam dwa potężne kawałki najlepszej w moim życiu ryby otocznej lekko podsmażoną, ziemniaczaną panierką. Całość była doskonale dosolona, ta sól dodawała sznytu całemu daniu, ale nie była przesadzona. Najadłam się ogromnie, danie rozpływało się w ustach, podobnie jak karkówka z sałatką i parmezanem, którą zamówił Marcin. Na deser zamówiliśmy po kawałku kruchego sernika, któremu jedynie na przełamanie brakowało czegoś owocowego, ale to może być bardziej nasze osobiste odczucie. A wino! Genialne, słodziutkie, lekkie. Kelnerka za każdym razem, gdy słyszała zachwyty z naszych ust i błogie miny, była dumna jak paw. Widać, że szef kuchni zna się na rzeczy, a restauracja próbuje podnieść swój poziom – bardzo skutecznie. Uwielbiamy takie miejsca jak to i obyśmy jak najwiecej podobnych odnajdywali podczas każdej podróży. Po stokroć polecamy wycieczkę do Bitonto, chociaż „tylko” po to, by zjeść tam lokalną, domową kolacją podaną w tak wyrafinowane oprawie, a zarazem luźnej atmosferze. Jeśli zastanawiacie się gdzie zjeść w Apulii to gwarantujemy Wam, to będzie piękna kolacja. Ruszajcie do Bitonto! Adres – Via Giandonato Rogadeo,già dei Mercanti, 11, Bitonto Focaccia to okrągły, gruby wypiek, często jako podstawa pizzy. Jej najpopularniejsza odmiana to dodatki w postaci pomidorków, oliwej, soli morskiej – pychotka. Jedyny minus, że ta potrawa jest zazwyczaj nieco tłusta, ale sół morska dodaje jej świetnego posmaku, no i jest to bardzo sycące danie – w sam raz na szybką przekąskę podczas zwiedzania. Focaccię jedliśmy w Apulii kilka razy, ale najlepszą mieliśmy tuż pod domem, w piekarni. Nie jest to miejsce, do którego będziecie specjalnie zasuwać podczas zwiedzania Bari, ponieważ mieszkaliśmy w znasznej odległości od centrum. Ale jeżeli będziecie szukać czegoś na ząb lub wczesne śniadanie w okolicach dworca kolejowego lub stacji metra Quintinno Sella, to koniecznie zajrzyjcie do piekarni Bambule’ il Panettiere di Altamura. Świeżutka focaccia prosto z pieca, z ciekawymi składnikami. Na miejscu robią z niej też kanapki, pychota! Sycące to jak diabli. Warto zabrać na wynos, chociaż najlepiej smakuje na świeżo. Adres – Viale Ennio Quinto, 7, Bari Caseificio Gentile, Martina Franca | Gdzie zjeść w Apulii? Uwielbiamy takie miejsca jak to. Wchodzicie do malutkiego lokalu, a tam tylko lady pełne dobroci i ściany obwieszone lokalnymi specjałami. Siadacie przy stoliku w cieniu arkadowych kolumn, z widokiem na barokową architekturę Martina Franca. Po chwili otrzymujecie potężną lampkę białego, lokalnego wina (serio potężną, podwójka dawka tego co zazwyczaj leje się w restauracjach). Wino jest lekkie, orzeźwiające, nie czuć w nim nawet za bardzo alkoholu, także wchodzi szybko podczas upalnego dnia. Na przystawkę darmowe oliwki i apulijskie ciasteczka. I tak sączycie sobie to białe wino, przypatrujecie się ludziom i chłoniecie atmosferę włoskiego popołudnia. A później przychodzi ona, królowa kanapek – potężna bagieta, w niej rozpływająca się straciatella i mięso dojrzewające, produkowane tylko w tym mieście i jego okolicach. Prawdziwe włoskie wakacje przy akompaniamencie najlepszych smaków. Nie zraźcie się zdjęciem, może panini nie wygląda najpiękniej, ale tu liczy się smak, a ten jest rewelacyjny. Za lampkę wina z przystawkami i panini zapłaciłam niecałe 7 euro. Adres – Via Camillo Benso Cavour, 13, Martina Franca Mac Gourmet, Conversano | Gdzie zjeść w Apulii? To takie bardzo proste, lokalne miejsce położone w eleganckim centrum Conversano. Ledwie kilka stolików, proste wnętrze, prosta karta, proste dania. Dania inspirowane apulijską kuchnią, lokalne, szybko przyrządzone i smakowite. Na przystawkę sama prostota – ciepła mortadella, soczyste pomidorki, straciatella. Niby niewyrafinowane, a jakie smaczne połączenie. Dalej zamówiłam Tiedda Barese, czyli potrawę pochodzącą z Bari, która zaskoczyła mnie swoją prostotą i nietypowym połaczeniem ryżu, ziemniaków i małż. Te trzy składniki były ze sobą połączone na jednym talerzu. Początkowo nie byłam zachwycona, gdy ujrzałam swoje zamówienie. Jednak po kilku kęsach przekonałam się, że to był bardzo dobry wybór. Potrawa często urozmaicana jest pomidorami, jednak moja była klasyczną wersją Tiedda Barese. Małże nadały daniu lżejszej konsystencji, czegoś na kształt delikatnego sosu, który sprawiał, że danie nie było suche. Marcin z kolei zamówił typowy dla Apulii makaron cavatelli z pomidorowym sosem i pastą bakłażanowo-miętową, co okazało się świetnym połączeniem przełamującym smak dania i nadającym mu lekkości. Najbardziej smakował nam deser, mianowicie czekoladowy suflet. Jak rzdko jem czekoladę, tak tutaj nie mogłam się od swojego kawałka z porzeczką oderwać. Intensywnie czekoladowe, ale bez przesady. Sam mus porzeczkowy wypływał z wnętrza ciastka i orzeźwiał. Ceny są niewygórowane, a stoliki restauracji wystawione na klimatyczną uliczkę. Bardzo miłe miejsce na kolację, także romantyczną we dwoje. Przemiła kelnerka cały czas podejmowała próby rozmawiania z nami po angielsku. Brak możliwości płacenia kartą, przynajmniej w 2019 roku. Adres – Via Porta Antica della Città, Snc, Conversano Strona – The coffe shop 1987, Locorotondo | Gdzie zjeść w Apulii ? To bardzo przyjemne miejsce na drinka – z widokiem na jasne uliczki zabytkowego centrum Locorotondo, a z drugiej na miejski park z widokiem na dolinę i gaje oliwne. Ogromne parasole dają cień w słoneczny dzień, a zimne drinki ochłodę. Do drinków otrzymacie przekąski w postaci oliwek. Na miejscu podobno można też zjeść niezłe bajgle, tych jednak nie próbowaliśmy. Fajny klimat. Adres – Piazza Dante 2, Locorotondro Cremeria alla Scala, Ostuni | Gdzie zjeść w Apulii? Lodziarnia położona jest w jednym z najpopularniejszych punktów w Ostuni, więc nietrudno było do niej trafić. Dopiero po powrocie do domu czytaliśmy, że sprzedawane tam lody są najlepsze w całym regionie. Faktycznie, lody były wyjątkowo smaczne, zwłaszcza te owocowe. Polecamy spróbować smaku melonowego. Marcin z kolei zamówił sorbet miętowy, który rozpływał się w ustach, co było wybawieniem w upalny dzień. Czy to były najlepsze lody w naszym życiu? Raczej nie. Czy warto je polecać i spróbować będąc w Ostuni? Zdecydowanie tak. Adres – Scalinata Monsignor, Via Tenente Nino Antelmi, 17 Strona – Casa Pinto, Locorotondo | Gdzie zjeść w Apulii? W Locorotondo ulice są tak piękne, a restauracje przyjemne, że ciężko aż wybrać, w której zje się posiłek. Zdecydowaliśmy się na obiad w miejscu, które wydawało nam się najpiękniejsze w całym Locorotondo. Wąska, biała uliczka obwiszona kolorowymi kwiatmi, a na niej rząd stolików, przy których tłoczyli się roześmiani goście. Wyłapaliśmy ostatni wolny stolik, zamówiliśmy, a że byliśmy bardzo głodni, to padło na pizze. Nasze zamóienia dotarły do nas dosłownie po kilku minutach. Ciasto smaczne, miękkie, niezbyt cienkie. Było minimalnie podniesione, brzegi nieco wyższe. Na plus zasługuje ogromna ilość sera, który ciągnął się w nieskończoność i powodował, że ledwie zmieściliśmy nasze dania. Moja pizza z pikantnym salami prawie doprowadziła mnie do łez – czyli efekt osiągnięty. Uwielbiam ostre jedzenie i pikantne, włoskie salami takie powinno właśnie być. Pizza Marcina była dość nietypowa, bo z sałatą. Zazwyczaj szerokim łukiem omijamy tego typu specjały, ale musimy przyznać, że w połączeniu z różowym sosem i mnóstwem świeżych, dużych krewetek, całość smakowała zaskakująco dobrze. Wino też mają dobre, ceny standardowe, pizza od 4 euro. A najlepszy to jest tam klimat. Adres – Via Aprile, 23, Locorotondo Strona – Frish&Chips, Monopoli | Gdzie zjeść w Apulii? Świetny street food w Monopoli, tuż przy samej miejskiej plaży. Już za 3 euro z hakiem (lub więcej, w zależności od wielkości porcji), można dostać w do ręki owoce morza w najróżniejszej postaci, pyszne kanapki z rybami, ośmiornicami, a do tego frytki lub warzywa. Świeże, przyrządzone na miejscu, idealne na szybki posiłek w ciągu zwiedzania lub przekąskę, którą można zabrać na plaże. Świeżych owoców morza nie trzeba długo reklamować. Jeśli ktoś lubi to wie, że te najlepsze można dostać nad morzem. Nie inaczej jest w Monopoli. Adres – Via Argento, 39/43, Monopoli Voglia, Bari | Gdzie zjeść w Apulii ? Do tego miejsca mamy mieszane uczucia. Przyciągneło nas klimatem, odstraszyło cenami. Sprawiło, że je polecamy, bo zasmakowała nam podawana tu bruschetta. Bardzo przyjemny lokal na jednym z placów w centro storico Bari, z klimatycznymi lampami i roślinami rozstawionymi w około. Sporo osób przychodzi tu na drinka, ewentualną przekąskę. Ceny sprawdziliśmy już po zajęciu stolika, a że nie mieliśmy siły szukać dalej, zostaliśmy już na miejscu. Drinki mają bardzo drogie, jeden aperol kosztuje 7 euro (nad Gardą płaciliśmy nawet 2,5…). Tacki z przekąskami również do tanich nie należą, ale znajdzie się kilka w przyzwoitych cenach, jak ta na poniższym zdjęciu. Nie dość, że bruschetta była bardzo smaczna, pomidory świeże i soczyste, dobrze doprawione, to i cena była znośna, bo kosztowało coś koło 5,6 euro. Można zamówić też bardzo urozmaicone deski, nie tylko z wyłożonymi serami i szynkami, ale różnymi przystawkami, fantazyjnymi crostini czy kawałkami focacci. Chyba nigdzie nie widzieliśmy tak bardzo urozmaiconych desek z przekąskami, nasza była faktycznie uboga w porównaniu z tym, co podejrzeliśmy u sąsiadów. Fajne miejsce z klimatem, chociaż abrdziej dla tych, co nie muszą się przejmować wyjazdowym budżetem. Warto ze względu na urozmaicone potrawy. Adres – Strada Vallisa, 5, Bari Strona – Dodatek – L’antica Credenza, Matera| Gdzie zjeść w Materze? O ludzie złoci, jakie to było dobre. Kwintesencja włoskich smaków. Po pierwsze przesmaczne chrupiące pieczywo z lokalnymi mięsami i sosem truflowym, do tego klasyczna prostota – prosciutto i rozpływajaca się w ustach burrata i aperol. To miejsce znaleźliśmy przypadkiem. Zmęczeni tłokiem usiedliśmy na schodkach obok, a gdy zobaczyliśmy co zostało podane po najbliższego stolika, od razu zajęłiśmy kolejny. Proponuję, żebyście obejrzeli zdjęcia jedzenia z tego miejsca chociażby na Tripadvisor, to momentalnie kupicie bilety do Włoch. W takich miejscach jak to można poznać bogactwo w teorii prostej kuchni włoskiej. Kusiła nas bardzo tacka takich smakołyków, ale nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i teraz bardzo tego żałujemy. W tym miejscu bardzo dobrze wypada stosunek jakości do ceny. W stosunkowo niewygórowanej kwocie można zamówić potężną, ale to potężną tacę, z której przysmakami można się żywić przez kolejne 3 dni. Początkowo cena może wydawać się wysoka, ale 20 kilka euro za taką jakość i taką ilość? Bo tego jedzenia jest dla conajmniej kilku osób. Mniejsze tacki kosztują tylko kilkanaście euro, czyli standardowo. Rewelacyjne miejsce na lunch czy kolację przy winie, bo L’antica Credenza serwuje także inne, ciepłe dania włoskie. Z utęsknieniem wspominamy te smaki. Mogłabym tam jeść codziennie. Adres – Via S. Francesco D’Assisi, 11, Matera Strona – O czym pamiętać ? W Apulii większość restauracji zamykana jest między godziną 15 a 19 w porze siesty; Zazwyczaj do rachunku jest naliczane tzw. coperto, czyli stała opłata za obsługę wskazana gdzieś drobnym druczkiem w menu. Zazwyczaj jest to 1-2 euro od osoby, czasem zdarza się, że od stolika. Do zamówionego alkoholu w niektórych restauracjach otrzymacie darmowe przekąski, najczęściej są to chipsy. Do makaronu lub innych dań możecie otrzymać chleb, który jest we Włoszech jedną z głównych składowych posiłku. Z chlebem je się niemal wszystko. Jeśli zamówicie kawę lub espresso przy barze, zapłacicie mniej, niż przy stoliku – wówczas odchodzi od ceny opłata za obsługę. Picie cappuccino po godzinie 11 rano, to według wielu Włochów grzech. Takie rzeczy pija się tylko rano. Popularnym zwyczajem we Włoszech jest picie po posiłku espresso, nawet późnym wieczorem. Ceny: Byliśmy trochę zaskoczeni cenami w restauracjach, bo spodziewaliśmy się, że Apulia jest tak tanim regionem, jak np. Kampania (pomijając oczywiście miasta typu Amalfi). Ceny w restauracjach są jednak niemal identyczne, jak w tych miejscach, gdzie jedliśmy w północnych Włoszech (np. nad Gardą), czyli teoretycznie w tej droższej części Włoch. Mogło to wynikać z faktu, że zwiedzaliśmy turystyczne miejscowości. Jednak wciąż, nie są to jakieś zawrotne ceny, raczej typowe dla tego kraju. Ceny pizzy oscylowały zazwyczaj między 3,5 do 12 euro, w zależności od składników. Pasty – tutaj przekrój był spory, bo można było kupić pastę już za 5 euro, a można było za 15 – wszystko zależy od miejsca, ale zazwyczaj było to 8-10 euro. Dania mięsne jak zawsze troszkę drożej, tak od 10 do 15 euro. Oczywiście w bardziej ekskluzywnych miejscach ceny będą dochodziły do 20 euro za danie i więcej. Za panini z lokalnymi serami, wędlinami płaciliśmy 5-7 euro, z owocami morza – do 10. Uśredniając, zazwyczaj za danie dla jednej osoby typu pizza, pasta, lokalne potrawy czy panini z owocami morza, bez picia płaciliśmy około 10 euro. Lampka wina standardowo, około 4 euro, kawa jak zawsze tania, tańsza niż w Polsce. Za to przykro zaskoczyły nas ceny drinków – jeden kosztuje zazwyczaj 5-7 euro. Ceny w sklepach są bardzo przystępne, niektóre wyroby nawet tańsze niż w Polsce. Warto szukać noclegu z kuchnią, bo to dobry sposób na zaoszczędzenie pieniędzy (jeśli oczywiście ktoś musi się przejmować budżetem) – wówczas część posiłków można przyrządzać samemu. Podczas pisania tego przewodnika mamy ochotę zaraz spakować walizki i kupić bilety do Włoch. Mamy nadzieję, że teraz już nie macie wątpliwości gdzie zjeść w Apulii i narobiliśmy Wam smaku na podróż w tamte rejony. W końcu nieodłączną częścią podróżowania jest także próbowanie nowych potraw, poznawanie nowych zapachów i specjalności kulinarnych danego miejsca. I za to kochamy podróże, a zwłaszcza Włochy, które za każdym razem potrafią nas kulinarnie zaskoczyć. Magda Tutaj znajdziecie nasze pozostałe przewodniki z Apulii: Alberobello, Grotte di Castellana, Putignano w Apulii Najładniejsze miasteczka w Apulii Locorotondo w Apulii – balkon doliny Valle d’Itria
Kołobrzeg jest jedną z popularniejszych miejscowości nad polskim morzem. Z roku na rok przyjeżdża tutaj mnóstwo turystów z Polski i zza granicy. Niewątpliwie jedną z największych atrakcji tego miasta jest nadmorskie położenie. Co jednak robić, kiedy pogoda nie sprzyja? Oto lista atrakcji które warto zobaczyć w Kołobrzegu. Zobacz też interesujące ciekawostki o Kołobrzegu oraz gdzie najlepiej zjeść w Kołobrzegu 1. Oceanarium Na mapie Kołobrzegu znajdziecie wyjątkowe miejsce, pełne wspaniałych, morskich stworzeń. Wizyta w Oceanarium to nie tylko świetna zabawa i zachwycające zwierzęta, ale też wspaniała lekcja przyrody dla małych i dużych. Podwodny świat, który zastaniecie za drzwiami Oceanarium, skradnie wasze serca. Można zobaczyć tu groźne piranie i mureny, ale jednak większość turystów najbardziej zachwycają niezwykłe kolorowe ryby rodem z baśniowych opowieści i lubianych przez dzieci animacji. Są to króle tanganiki, błazenki, skrzydlice, rogatnice oraz niezwykle efektownie rozdymające się nadymki! Z kolei na turystów, spragnionych bardziej ekstremalnych wrażeń, czekają płaszczki i rekiny. Wizyta w Oceanarium znajdującym się w Kołobrzegu, to zdecydowanie świetne uzupełnienie wakacji nad morzem. Dzieci mogą na własne oczy zobaczyć to, co kryje się w morskiej toni! Zachęcamy do wizyty w Oceanarium w Kołobrzegu. Gwarantujemy, że przekraczając jego mury, znajdziecie się w wyjątkowym, pełnym wspaniałych okazów miejscu, które będziecie mogli w końcu zobaczyć na własne oczy. Aktualne informacje: Godziny otwarcia: Codziennie od 9:30 do 18:00 Ceny biletów: Normalny – 30zł Ulgowy – 25zł 2. Molo Molo jest zlokalizowane w Dzielnicy Uzdrowiskowej, obok sanatorium Bałtyk. Pierwszy pomost, który był początkiem dla dzisiejszego molo zbudowano w 1881 roku. Konstrukcja była drewniana, a na jej końcu znajdowała się przystań dla żaglowców. Niestety obiekt ten został zniszczony podczas II wojny światowej. W 1971 roku otwarte zostało nowe molo. Jego konstrukcja ma 220 metrów i 9 metrów szerokości. Na końcu obecna jest przystań dla statków wycieczkowych. W 2014 roku obiekt został poddany renowacji. Pojawiły się między innymi imponujące, kolorowe iluminacje świetlne. 3. Latarnia Morska Pierwszy raz światło latarni morskiej w Kołobrzegu zabłysło w 1666 roku. Palono je okresowo, tylko w czasie planowanego przybycia statków. 200 lat później światło latarni zaświeciło na stałe. Używano wtedy lampy Fresnela na olej rzepakowy. W 1899 roku podwyższono światło latarni za pomocą murowanej wieży. Latarnia została całkowicie zniszczona podczas II wojny światowej, jednak szybko ją odbudowano. Obecnie jej wieża ma 26 m, a z jej szczytu roztacza się panorama na morze Bałtyckie i port. 4. Muzeum Oręża Polskiego Muzeum istnieje od 1963 roku i mieści się w zabytkowym pałacu Braunschweigów oraz w budynku przy ulicy Gierczak 5. W zbiorach są między innymi lufy armatnie, kolekcje broni ze średniowiecza, takie jak broń obuchowa, sieczna, miotająca, palna i sieczna. Podziwiać można eksponaty związane z walką na morzu pochodzące z XVII wieku- kompas okrętowy, kotwice, broń pochodzenia szwedzkiego, polskiego, wschodniego i zachodnioeuropejskiego. Obecna jest tutaj też największa w Polsce kolekcja mundurów. Na wystawie są również repliki czołgów, wozów pancernych oraz samolotów. 5. Port Morski Port jest osłonięty dwoma falochronami i obecne jest w nim 5 basenów. Największym z nich jest basen rybacki. Port w Kołobrzegu jest znany z największego połowu dorsza w Polsce. Obecny jest również basen jachtowy, który jest wspaniałym miejscem na spacery. Również często odbywają się tutaj wydarzenia kulturalne. Z portu odpływają również statki wycieczkowe między innymi na wycieczki po morzu oraz na Bornholm. 6. Katedra Kościół pochodzi z XIV wieku i jest wybudowany w stylu gotyckim. Ze względu na liczne zniszczenia wojenne nie zachowało się w nim zbyt dużo zabytków. Najcenniejszymi elementami są: świecznik siedmioramienny z 1327 roku, chrzcielnica z 1355 roku, trzy ołtarze z drewna z XV i XVI wieku, płaskorzeźba „Ostatnia wieczerza”. Na miejscu można podziwiać również liczne obrazy i krucyfiksy. Dodatkowy atutem jest również możliwość wejścia na wieżę kościoła i podziwiania panoramy miasta 7. Miasto Myszy Miejsce to przedstawia myszy jako inteligentnych pupili. To pulsująca energią lokalizacja, w której umieszczone jest około 500 myszek. Wnętrze muzeum jest odwzorowaniem mysiej nory. Podłogi porośnięte są zieloną trawą, a korytarze z rurkami fluorescencyjnymi przypominają ciągi kanalizacyjne obecne pod każdym miastem. Każda z sal została umeblowana w wyjątkowo kreatywny sposób. 8. Ratusz Miejski Ratusz został zbudowany w latach 1829-32 roku według projektu Karola Schinklera. Ten neogotycki budynek przypomina wyglądem średniowieczny zamek obronny. Dodatkowo jest udekorowany wieżyczkami, a na środku znajdują się herb Polski i Kołobrzegu. Wśród filarów budynku wmurowany jest XVI- wieczny pręgierz, zwany Kolumną Adebara, u którego głowicy znajduje się maska znana z legend o kołobrzeskim wójcie. 9. Pomnik Zaślubin Polski z Morzem Pomnik jest zlokalizowany w Parku Żeromskiego przy bulwarze Jana Szymanowskiego i upamiętnia on zaślubiny Polski z morzem z 18 marca 1945 roku. Pierwszy akt zaślubin odbył się 10 oraz 11 lutego 1920 w Pucku. Później w marcu 1945 w Kołobrzegu i Mrzeżynie. 10. Pomnik Sanitariuszki Utworzenie pomnika miało na celu oddanie hołdu kobietom walczącym w szeregach Wojska Polskiego podczas II wojny światowej. Przedstawiona tu jest klęcząca kobieta odziana w żołnierski mundur z torbą, na której obecny jest krzyż. Dziewczyna udziela pomocy rannemu mężczyźnie. Pomnik został odsłonięty w 1980 roku przy ulicy Sikorskiego. 11. Baszta lontowa Baszta została zbudowana w XIV wieku i w tamtych czasach wchodziła w skład murów miejskich. Pierwotnie budynek ten graniczył z fosą. Została nieznacznie uszkodzona w 1945 roku. Budynek został zbudowany na planie prostokąta. Obecne są tutaj cztery kondygnacje oraz strych. Od strony południowej budynek jest pozbawiony okien. Występują tylko wąskie otwory strzelnicze. Miały tu swoje siedziby kawiarnia, dom noclegowy, siedziba kołobrzeskiego PTTK oraz punkt informacji turystycznych. 12. Pomerania Fun Park Całoroczny Rodzinny Park Rozrywki Pomerania Kołobrzeg-Dygowo to miejsce, w którym nie ma nudy. Na małych i dużych gości czekają karuzele i dmuchańce, Wioska Wikingów, Mini Zoo, hala zabaw czynna nawet zimą, a ponadto tematyczne sale urodzinowe i wiele innych atrakcji. Jest to największe wesołe miasteczko w woj. zachodniopomorskim. 13. Wioska Indiańska Miejsce to rozwinie wiedzę dzieci poprzez zabawy np. zapoznanie się z regionami kultur takich jak północno zachodniego wybrzeża przy biciu bębna dzieci będą mogły tańczyć i śpiewać. Zwiedzą obozowisko które rozbite jest w lesie, wzgórza i prerie. Odważniejsza młodzież ma szanse postrzelać z łuku, zapolować na bizony i spotkać się z nimi. Przygoda z Indianami na pewno zostanie w pamięci a także zapamiętają coś o historii. W pobliżu znajduje się rezerwat przyrody, duży staw i piękną scenerię. Adres: Szczecińska 68 Znacie jeszcze jakieś inne ciekawe atrakcje w Kołobrzegu? Napiszcie o nich w komentarzu na dole. Czytaj dalej: Atrakcje dla dzieci w Kołobrzegu - (liczba ocen: 65)
Wiem, taki tekst powinien ukazać się w wakacje. Ale permanentny brak czasu sprawił, że ukazuje się dziś. Poza tym Kołobrzeg to miasto całoroczne i warte odwiedzin nie tylko w sezonie wakacyjnym. Śniadanie w Wichłacz Bistro Bar. Miejsce to polecało mi kilka osób, w tym obecni na zlocie food truckowcy. Wpadliśmy tam więc na śniadanie. Karta jest krótka, ale treściwa i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zamówiliśmy kawę i soki, Tomasz i Paweł wybrali Salmon Pink Sandwich, a ja zdecydowałem się na English Breakfast i Bistro Pancakes. Salmon Pink Sandwich (24 zł) to trójwarstwowa kanapka z łososiem gravlax, ziołowym gzikiem, ogórkiem, czerwoną cebulą i sałatą. Świetny chleb (generalnie pieczywo w Wichlaczu zasługuje na osobny akapit), doskonały serek i mnóstwo soczystego, peklowanego w soli, cukrze i ziołach łososia. Jeśli lubicie gravlaxa to wyjdziecie zadowoleni. English Breakfast (25 zł). Zdecydowanie jedno z lepszych angielskich śniadań jakie jadłem. Jajka usmażone w punkt, doskonałe kiełbaski, świetna fasolka z chorizo i pyszny bekon. Bardzo warto. Bistro Pancakes (25 zł) to śniadanie na słodko. Poprosiłem, żeby dorzucić mi do niego za dopłatą ze trzy plastry bekonu, bo kocham takie połączenie. Bekonu nie dostałem, ale jak później spojrzałem na spokojnie w paragon, zobaczyłem, że został doliczony. No trudno. Same pankejki doskonałe – idealnie puchate i pyszne. Podane zostały ze świeżymi owocami, cukrem pudrem, miodem i konfiturą z truskawki. Mimo iż nie jestem fanem śniadań na słodko, zjadłem do ostatniego okruszka. Polecam. Podsumowując: Wichłacz to miejsce na dobre śniadanie. W przyszłym roku chętnie spróbuję czegoś z karty lunchowej lub tapasów. Wichłacz Bistro Bar – ul. Towarowa 14, 78-100 Kołobrzeg WWW i menu – Śniadanie i obiad w My Fish. Lokal miał wysokie oceny w Google, od Stadionu Kotwicy, gdzie mieliśmy zlot dzieliło go raptem 10 minut spacerkiem, postanowiłem więc zjeść tam obiad. Zdecydowałem się na polecaną przez Szefa Kuchni zupę rybną podawaną z grzanką z pastą jajeczną i smażonego turbota z frytkami i surówką. Zupa rybna z grzanką (20 zł) okazała się kozacka. Mocny rybny wywar, łososia w dużych kawałkach szukać w talerzu nie trzeba, trafiłem także na muszlę. Grzanka z pastą jajeczną pyszna, wielka szkoda, że nie ma jej w menu śniadaniowym, byłaby na pewno często zamawiana. Turbot smażony ( zł/100 g) świetny. Chrupiąca panierka, soczyste mięso – zero uwag. Frytki usmażone idealnie, surówki bardzo dobre. Zestaw wart polecenia i swojej ceny. Podczas sierpniowego zlotu, wzmocniony o towarzystwo Tomasza i Pawła poszedłem tam na śniadanie. Chłopaki zamówili zupę rybną, która nieco różniła się od tej, którą jadłem, nie miała także dodatku w postaci grzanki: Menu śniadaniowe w My Fish jest krótkie i bardzo klasyczne: Wybrałem pozycję nr 4, czyli jajka sadzone, frankfurterki i boczek (18 zł). Jajka jak dla mnie mogłyby kilka sekund wcześniej zejść z patelni (wole lejące się żółtko). Frankfurterki bardzo dobre, bekonu był solidny kawałek, bułeczka świeża i chrupiąca. Generalnie śniadanie okazało się sycące i smaczne. Paweł stwierdził, że nie po to przyjechał nad morze, żeby jeść jajka, więc zamówił sobie na śniadanie Fish & Chips (39 zł), w skład którego wchodziły: smażony dorsz, frytki, dip ziołowo – czosnkowy, mix surówek. Ryba usmażona dobrze, kawałek solidny, frytki chrupiące, dip i surówki smaczne, stanowią dobre uzupełnienie ryby. Podsumowując: My Fish to dobre miejsce na śniadanie i obiad. Jeżeli szukacie klasycznej kuchni nadmorskiej to będziecie zadowoleni. Ceny nie są przesadzone, tym bardziej, że to restauracja z obsługą kelnerską (poza śniadaniami) i tuż przy wejściu na plażę. W menu także klasyczne dania obiadowe kuchni polskiej. My Fish Bistro & Restauracja – ul. Reymonta 3AB/20, 78-100 KOŁOBRZEG WWW i menu – Na koniec klasyczna smażalnia. Tuż przy porcie, dosłownie 300 m od Stadionu Kotwicy. W Google widnieje pod snazwą RYBA WĘDZONA, ale akurat wędzonych ryb tam nie widziałem. Za to zgodnie z szyldem wiszącym nad wejściem, rybę smażona mają i to w dużym wyborze. Ja wybrałem filet z soli z frytkami i surówką. Panierka bardzo chrupiąca, dość gruba, ale ryba pod nią soczysta. Frytki bardzo ok, sałatka również. Nie mam uwag. Paweł klasycznie zamówił sandacza. Tutaj panierka była cieńsza, ryba usmażoną idealnie, dodatki jak wyżej. Tomasz zdecydował się na łososia, który również usmażony został doskonale. Soczyste i tłuste mięso skryte było pod chrupiąca panierką, dodatki nie zawiodły. Podsumowując: jeśli macie ochotę na rybę w klasycznie nadmorskich okolicznościach, ale dobrze usmażoną i nieprzesadnie drogą, to tutaj taką znajdziecie. Smażalnia działa od 11 rano, ale cieszy się bardzo dużą popularnością. To tłumaczy, dlaczego będąc nad morzem nie zamówiliśmy dorsza, flądry czy śledzia. Po prostu o wpół do piątej po południu większości ryb z menu już zabrakło. Smażalnia ryb – Ryba Wędzona – róg ulic Szyprów i Bałtyckiej, Kołobrzeg
gdzie w kolobrzegu zjesc rybe